Chciałem powiedzieć o pewnej rzeczy: w tym horrorze zginęło chyba więcej kanibali niż zwykłych ludzi. Kanibale kilka razy mieli "na tacy" głównego bohatera (ojca tego małego dziecka). Mieli tego gościa pod kontrolą w kilku sytuacjach - mogli go skrzywdzić, zranić, a zamiast tego odpuszczali go i zostawiali żywego. Nie wiem czemu. Skutek tego był właśnie taki, że w tym horrorze zginęło chyba więcej kanibali niż zwykłych ludzi.
Gdyby facet trafił na kogoś innego, już by nie żył.
Np. sytuacja, gdy wsadzili go do pudła z częściami ciała, albo gdy kanibal go dusił, a później przestał i tylko patrzył na niego, i wiele innych sytuacji, gdzie kanibale go oszczędzili.
Gość nie miałby szans, gdyby walczył z bardziej "złymi" kanibalami. Do tego miał psa, który działał zgodnie z jego oczekiwaniami (pies atakował mutantów), do tego kanibalka w czerwonym ubraniu pomagała gościowi itp.
Dużo rzeczy mu sprzyjało. No cóż, gość miał szczęście w tym filmie.
Kanibale z "Drogi bez powrotu" zabiliby go.
Natomiast ten horror jest znakomity. Jest to co lubię, jest krwawo, jest przemoc. Jestem fanem krwawych horrorów, i ten bardzo mi się podoba. Do tego uwielbiam horrory z grupą ludzi.
Reżysera tego filmu znamy przede wszystkim ze świetnego horroru "High tension" który również bardzo mi się podobał. Spodziewałem się więc równie dobrego poziomu po "Wzgórzach" i ten dobry poziom jest. Jak najbardziej polecam!